Wrażliwość dla niektórych jest wielobarwna, to temat złożony i odnosi się przede wszystkim do twojego dziecka, do waszej historii. Warto mieć na uwadze, że bez uwzględnienia różnorodności, czyli najprościej ujmując – tego, że się różnimy między sobą, nie da się stworzyć prawdziwej relacji. Ona bowiem opiera się o akceptację drugiej osoby, o uznanie jej wyjątkowości wynikającej tak naprawdę z samego faktu istnienia. Oczywiście do tego potrzeba naszej ciekawości, uważności, otwartości i pewnie kubka ciepłej kawy wypitej we względnie świętym spokoju 😉
To jeden z fragmentów zawarty w mojej książce pt. „Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe” (Wydawnictwo MUZA, Warszawa 2022). Starałam się w niej przybliżyć perspektywę rodziców, którzy mają w swoim domu wysoko wrażliwe dziecko. Dlatego też samo rodzicielstwo skojarzyło mi się z bardzo wysokimi obrotami. Jestem wysoko wrażliwą mamą i moje doświadczenie z pewnością wiele wnosi do tematu, którym się zajmuję. Jednak to przede wszystkim rodzice, których spotykam w trakcie pracy zawodowej dają mi znać, że mają podobnie.
Dziś mogę powiedzieć, że wysoka wrażliwość to ciekawa podróż w głąb siebie, chociaż z pewnością niełatwa. O tym, że bywa trudno opowiadają też rodzice podczas konsultacji w moim gabinecie. I to nie jest cała historia o wysoko wrażliwym dziecku, ale wymagające kawałki, które pojawiają się w wielu rozmowach. Rodzice:
Mam poczucie, że „dorosłość” w tle tych małych i bardzo wrażliwych osób jest czymś, co może rzucać się cieniem na ich dzieciństwo i okres nastoletni.
Myślę, że jest tak dlatego, że kiedy zauważymy takie, wydawałoby się dojrzałe, sygnały ze strony naszego dziecka, zaczyna nam się wydawać, że ono od tego momentu już zawsze powinno się zachowywać tak, jak tego oczekujemy. Zaczyna nam się wydawać, że ono zawsze wszystkie rodzinne sytuacje w porę dostrzeże i okaże nam wyrozumiałość. Myślimy czasem, że w przedszkolu czy w szkole będzie zachowywać się tak, jak sobie to wyobrażamy. W końcu pojawia się w nas złość, kiedy to nasze tak bardzo wrażliwe i dojrzałe dziecko zachowuje się jak… DZIECKO. Bo to jest nadal dziecko, a wysoka wrażliwość – w mojej opinii – to wskazówka do udzielania odpowiedniego wsparcia i rozwijania potencjału w sprzyjającym otoczeniu.
Nalać sobie kawę do termosu i zaszyć się w toalecie 😉
I taka propozycja może być odebrana jako żart, ale też wcale nie musi. Rodzicielstwo na wysokich obrotach potrafi być wymagające na tyle, że rodzic naprawdę zastanawia się, jak inni to robią, że potrafią np. wypić kubek ciepłej kawy w ciągu dnia z dziećmi i się nim jeszcze nacieszyć.
Wysoko wrażliwe dziecko ma przynajmniej jednego równie wrażliwego rodzica. I ten rodzic chce się troszczyć, dbać, być blisko, reagować, ochraniać, pomagać i… czasem zapomina zrobić dla siebie miejsce w rodzinnej przestrzeni.
Żeby wypić kubek ciepłej kawy we względnie świętym spokoju, trzeba najpierw poczuć, że tej kawy się potrzebuje, nauczyć się ją dla siebie robić i chcieć zatroszczyć się o swój codzienny stanometr. Można dziecku pokazać, że 5 minut dla mamy czy taty, to później godzina wspólnej zabawy, to lepszy humor, więcej energii, chęci do robienia czegoś razem.
Najpierw jesteś Ty, potem reszta świata mniej czy bardziej wrażliwego. Nie musisz wyrywać sobie chwil z codzienności, możesz je sobie dać.
Brzmi pięknie, łatwe nie jest. Jednak nie da się w nieskończoność odkładać siebie na później. Przykład, który często pojawia się w kontekście dbania o siebie w rodzicielstwie, to maski tlenowe w samolocie. Rodzic powinien najpierw założyć ją sobie, by móc pomóc swojemu dziecku. Ten przykład jest bardzo dobrze znany i naprawdę ma sens.
Inni rodzice – wioska sprzyjających dorosłych, którzy chcą być obecni, dzielić się doświadczeniem, wspierać w trudniejszych chwilach. To może być partner, własna mama, może siostra. To może być przyjaciółka, życzliwa sąsiadka, poznana w przedszkolu czy szkole inna mama, może tata. Ktoś, kto był w podobnym miejscu, ktoś, kto jest w stanie zrozumieć bez słów. Ktoś, do kogo można zadzwonić i wygadać się przez chwilę – popłakać a może pośmiać. Gdy spotyka się innych dorosłych i dowiaduje, że mają całkiem podobnie, robi się trochę lżej.
Dlatego właśnie współtworzę Wioskę Wrażliwości – przestrzeń online dla osób o wysokiej wrażliwości oraz spotkania stacjonarne dla kobiet, które chciałyby poprzyglądać się sobie i swojemu macierzyństwu czy kobiecości. Jestem wdzięczna za możliwość współtworzenia wraz z Magdaleną Cofałą i Wiolettą Przenniak-Cołtą przestrzeni do wspólnych spotkań. Uważam, że takie miejsca są potrzebne i doświadczam tego, że służą kobietom, które zapraszamy do rozwojowych kręgów.
Wysoko wrażliwe rodzicielstwo od mniej wrażliwego różni się tym, że w tym pierwszym bywa częściej, głośniej, bardziej, mocniej, dłużej, więcej. Szybciej o przeciążenie. Łatwiej o wybuch. Ale i więcej zachwytów, uważności i wzruszeń. Zdarza się, że naprawdę potrzeba dodatkowych rąk czy par oczu do pomocy. Dlatego tak ważne jest zrozumienie, które może płynąć od naszego otoczenia. Czasem to otoczenie musimy sobie sami zorganizować, bo nie każdy ma przywilej otaczać się ludźmi, którzy chcą być i czule wspierać. Świadomość tego, że inni są ważni w naszym rodzicielstwie może sprawić, że zaczniemy uważniej budować swoją sieć wsparcia. A ta jest potrzebna nie tylko po to, by wypić kubek ciepłej kawy.
Twój koszyk aktualnie jest pusty.