Dziecko o wysokiej wrażliwości najczęściej ma przynajmniej jednego opiekuna, który jest do niego podobny. I mogłoby się wydawać, że to korzystna sytuacja, bo jeden z rodziców będzie „zawsze” wiedział, czego potrzebuje jego dziecko. Czemu zareagowało tak, a nie inaczej, jak wesprzeć jego otoczenie, żeby było mu łatwiej. Może okazać się również, że rodzic o wysokim natężeniu tej cechy będzie szybciej ulegał przebodźcowaniu w atmosferze bardzo wymagającego rodzicielstwa. Może też nosić w sobie wiele troski. Np. o to, jak jego dziecko będzie sobie radziło wśród rówieśników, w przedszkolu czy szkole.
Jednak, jeśli taki rodzic jest świadomy swojej cechy temperamentu i poradził sobie z najtrudniejszymi obszarami swojego doświadczenia lub w sposób świadomy stara się pracować nad tym, co jest dla niego nadal wyzwaniem, to może być to rzeczywiście komfortowa sytuacja. Dziecko wysoko wrażliwe będzie miało wówczas rodzica, z którym „rozumie się bez słów”. Rodzica, który jest w stanie przyjąć jego perspektywę i rozmawiać na tematy, które oboje postrzegają jako ważne. Takie dziecko raczej nie będzie czuło się odtrącone, niezrozumiane czy dziwne. Przy tym ostatnim słowie na moment chciałabym się zatrzymać.
Dzieci o wysokiej wrażliwości bardzo często:
Zdarza się, że osoby o wysokiej wrażliwości mówią, że czują, że są dziwne. Już jako dzieci czują, że nie pasują do otoczenia, że odstają od grupy rówieśniczej. Dzieci, które spotykam, słyszą od rówieśników, że są dziwne. Rodzice pytają, czy konkretne reakcje, pewne zachowania, określony sposób interpretowania różnych spraw – nie są przypadkiem dziwne?
Gdy jednak pozna się bliżej dziecko i wejdzie do jego codziennego świata, okazuje się, że to poczucie dziwności, to tak naprawdę myśl, którą konstruuje otoczenie względem niego, a która zaczyna stopniowo świdrować głowę:
Te wybrane sformułowania zaczerpnęłam z rzeczywistości mojego gabinetu. Co ciekawe, niektórzy dorośli – przede wszystkim kobiety – mówią również o tym, że przy innych czują się dziwnie albo że są odbierane jako dziwne. I wszystkie te osoby nie mają na myśli znaczenia: „niezrozumiały”, „niepojęty”, „niezwykły”, ale raczej – „przesadzony”, „dziwaczny”, „odmienny”. Wokół tego słowa pojawiają się negatywne konotacje.
Niektóre dzieci wchodzą w rolę „dziwaka” i zaczynają same tak o sobie myśleć. Do tego stopnia, że zaczynają „czuć” swoją rolę (trochę jak samospełniające się proroctwo). Wydaje się więc, że dla dziecka wysoko wrażliwego bardzo ważne będzie doświadczenie swojego wysoko wrażliwego rodzica w kontekście poczucia niezrozumienia czy faktycznego odtrącenia przez otoczenie. W zależności od tego, jak rodzic poradził sobie w dzieciństwie czy w latach młodzieńczych, tak być może będzie chciał wspierać swoje dziecko o mocno wrażliwej naturze.
Lżej jest towarzyszyć swoim dzieciom we wrażliwej podróży przez życie, kiedy wyraźniej słyszymy samych siebie, kiedy wiemy, co jest nasze i o nas, a co jest głosem naszych rodziców, babć i dziadków, innych przodków, najbliższego otoczenia. Łatwiej jest nam podążać za potrzebami dziecka – widzieć je, nazywać, reagować, kiedy za nami też podążał ważny dorosły. Nasze doświadczenie będzie miało znaczenie dla naszego dziecka.
Myślę, że to, co może okazać się wspierające, to akceptacja siebie, okazywanie jej swojemu dziecku. Ważne są rozmowy o różnorodności. To, co buduje solidny fundament w rozwoju dzieci (nie tylko tych wysoko wrażliwych), to świadome uczestniczenie w kształtowaniu się poczucia własnej wartości i pewności siebie. Dobrze, jeśli pierwszym i najważniejszym środowiskiem ku temu może być rodzina.
* W artykule zamieszczone zostały fragmenty z mojej książki „Jak wspierać dzieci wysoko wrażliwe” (Wydawnictwo MUZA, Warszawa 2022).
Twój koszyk aktualnie jest pusty.